Wikipedysta:Henryk1951

Z Wikipedii

Tytuł: Moja długa wypowiedź o tym, dlaczego nie warto maczać palców w pełnej fanatyków Wikipedii, bo grozi to obelgami rzucanymi przez osoby niemądre i niedojrzałe.

Witam!

Mam na imię Henryk i pochodzę z Białegostoku. Ponieważ mam dużo wolnego czasu, postanowiłem trochę poprawiać wikipedię, bo ma mnóstwo błędów postanowiłem wykorzystać go na pogłębianie wykształcenia za pomocą poważnych źródeł wiedzy. Mam nadzieję, że teraz - gdy założyłem konto - będę mógł robić to bez obawy, że ktoś "ciachnie" efekty mojej pracy bez podawania przyczyn. Wcześniej tak było. Uważam, że Wikipedia jest - w przypadku wielu haseł - beznadziejnym przypadkiem śmietnika, targowiska próżności, jest naszpikowana ideologiami, które parę osób próbuje wciskać innym broniąc się przed akceptacją rzeczywistości. Mam przykre doświadczenia z tym związane pochodzące z "pięknego" okresu PRL i to mi wystarczy.

Zraziłem się głównie przy próbie poprawiania jendego akapitu w haśle "Ślązacy". Ja się akurat interesuję tematyką etnograficzną, językową, etniczną. Pewien niedojrzały - jak uważam - człowiek, walczył (w niegrzczny z resztą sposób) o zachowanie tam bzdur z takim nieracjonalnym uporem, jaki widziałem kiedyś tylko u "betonowych" komuchów. Jak zareagowali na to inni? - cisza.

Przerabiając nieco wypowiedź marszałka Józefa Piłsudskiego:

"Niektórym Panom wikipedystom kury szczać prowadzać, a nie zajmować się robieniem encyklopedii"

Myślę, że Ślązacy mogliby się wiele nauczyć od mieszkańców Białegostoku i wielu okolicznych wsi. Żyjemy tu sobie spokojnie: Polacy, Białorusini, Tatarzy... katolicy, prawosławni, muzułumanie... Tylko w czarnych latach "komuny" były przypadki podburzania społeczności. Kiedy UB albo Milicja Obywatwelska zatrudniała Polaka, podburzała go przeciw "ruskim" ("cepom", "kacapom"), jeśli był to Białorusin z pochodzenia, to był uczony nienawiści do Polaków itd. itp. Zostało trochę z tego, ale niewiele. Dzisiaj widzę, że takie metody odżywają, ale prikazy idą z Zachodu, a nie Wschodu, bo wielki jest wpływ Zachodnich "odkrywców narodowości", którzy dziwnym trafem swoimi działaniami podkopują suwerenność państwa i jedność narodu polskiego.

Mam przyjaciela pochodzenia białoruskiego, z którym kiedyś dużo rozmawiałem o tych sprawach. Gdy spytałem go czy jest Polakiem, czy Białorusinem, odpowiedział mi: "Jestem Polakiem. Kiedyś, pod wpływem brata, zacząłem zauważać też, że jestem trochę inny niż reszta Polaków, inna zawsze była nasza mowa w domu, tradycje, religia. Odkryłem, że jestem Białorusinem. Zacząłem się tym coraz bardziej interesować, wstąpiłem do grupy białoruskiej młodzieży, ale to nie wymazało tego, że jestem Polakiem. Jestem Polakiem i Białorusinem naraz." Powiedział jeszcze, że nie wyobraża sobie wyjazdu na Białoruś, bo tu, w Polsce, jest jego dom.

Więzi między narodami i grupami etnograficznymi budują się często bardzo długo i nie bez problemów, spięć (np. bójki między wsiami "polskimi" i "ruskimi"). Bardzo łatwo jest je natomiast rozciąć - wystarczy wmówić komuś, że grupa, do której czuje przynależność "ma gorzej", jest osaczona, dyskryminowana. Natychmiast rodzi się sprzeciw i wrogie nastawienie się do tej przeciwnej grupy. Kiedyś czytałem, że na tym polega manipulacja wszystkich sekt: wmawiają swoim członkom nieustanne zagrożenie.

Teraz jak widzę jakieś teksty mówiące o tym, że "Ślązacy nie są Polakami" albo że "Polska doprowadziła do upadku gospodarczego Śląska" (lub coś podobnego), to nie wiem, czy ktoś, kto je pisze jest niezdrowy na umyśle, czy jest po prostu podłym manipulatorem, albo lepiej: jedno i drugie, bo jak to się u nas mówi "oczadział". "Oczadział" (jak szczur w jednym wierszu) od ciągłego kadzenia: naród, narodzik, Ślązacy-cacy, wredni-Polacy.

Komuś bardzo zależy na tym, żeby suwerenne, silne państwa zantagonizować wewnętrznie i zatomizować je. Starożytna zasada "dziel i rządź" znajduje tu zastosowanie. Wielki i silny może bez problemu zgnieść małego. Silne i niepodległe Państwo Polskie jest ciągle pod atakami próbującymi je rozbić na kawałeczki mniejsze. Zaczyna się od "wymyślania" "narodów": Ślązacy, Kaszubi oraz wykorzystywania pochodzenia: Białorusini, Litwini. Wszystko po to, żeby "poszatkować" Naród Polski oraz oddzielić od nas naszych odwiecznych "współmieszkańców". Jeśli się komuś wydaje, że pocięta na kawałeczki Polska zapewni im lepsze życie, to się grubo myli. Żydzi zamykając się w gettach i podtrzymując izolację doprowadzali do niechęci do siebie, byli postrzegani jako obcy. Ile razy większą ich liczbę by ocalono, gdyby byli przyjaciółmi Polaków?

U nas, w Białymstoku nikt nie gada bzdur o wycięciu terenu Polski i przyłączaniu do Białorusi, ani o autonomii, ani żadnych podobnych bzdur. Przyjechalibyście do Białegostoku zobaczyć na własne oczy, że na dwóch końcach ulicy Lipowej stoją kościoły, a w samym środku cerkiew. Jest taka impreza w Gródku, która nazywa się "Basowiszcza", gdzie bawią się zarówno Polacy, jak i Białorusini, a także Polacy-Białorusini (nie byłem na niej, ale znam z wielu opowiadań). Dopóki takie rzeczy mają miejsce, jestem spokojny o naszą polsko-białoruską przyjaźń, czuję się tu bezpiecznie i tak samo czują Białorusini. Bo tylko zgoda buduje - niezgoda może co najwyżej rujnować.

Henryk

W Białymstoku, dnia 1 maja 2007 roku.

P.S. To jest moja ostania edycja w Wikipedii, chyba, że ktoś mnie przekona, że coś tu się zmieniło i warto czytać/poprawiać hasła. Na razie to ja przekonuję znajomych, że nie warto. Będę tylko oglądał tą stronę, aby upenić się, że pewna niemądra i niedojrzała osoba znów mnie nie opluwa.