Katastrofa lotu Swissair 111
Z Wikipedii
Katastrofa lotu Swissair 111 - katastrofa lotnicza z udziałem samolotu McDonnell-Douglas MD-11 linii Swissair, która miała miejsce 2 września 1998 roku około godziny 22:31 w pobliżu Nowej Szkocji w Kanadzie. Zginęło w niej 215 pasażerów i 14 członków załogi.
MD-11 szwajcarskich linii Swissair (wyprodukowany w 1991 roku) wystartował z lotniska Johna F. Kennedy'ego w Nowym Jorku o godzinie 20:18. Celem podróży był Port lotniczy Genewa-Cointrin.
O godzinie 22:10 piloci poczuli w kabinie pilotów dym. Wezwana stewardesa stwierdziła że w kabinie pasażerskiej nie ma dymu. Piloci wstępnie stwierdzili że to niegroźny dym z klimatyzacji samolotu. Zapach dymu jednak się nasilał i piloci podjęli decyzję o awaryjnym lądowaniu. Nadali komunikat Pan-pan mówiący o awarii maszyny. Samolot znajdował się wtedy nad Oceanem Atlantyckim.
Kontroler lotu nakazał pilotom lądowanie w Halifax. Ponieważ maszyna znajdowała się za wysoko piloci musieli zrzucić nadmiar paliwa. W tym celu samolot musiał zawrócić nad pobliską zatokę. Kilka minut później przestają działać wszystkie urządzenia naprowadzające i gasną monitory. Po chwili maszyna znika z radarów. O 22:30 zdezorientowana załoga wyłącza silnik numer 2. 45 sekund później samolot wpada do Oceanu Atlantyckiego i rozpada się na kilka milionów części. Zginęło wszystkie 229 osób znajdujących się na pokładzie.
Ustalanie przyczyn katastrofy było wielkim wyzwaniem dla kanadyjskich śledczych. Już kilka godzin po katastrofie rozpoczęło się mozolne wydobywanie części samolotu z oceanu. 13 września 1998 roku zostają znalezione czarne skrzynki maszyny. Ostatnie elementy lotu 111 zostają wydobyte dopiero w grudniu 1999 roku.
Na podstawie z dobytych dowodów śledczy stwierdzili że bezpośrednią przyczyną katastrofy był pożar na pokładzie. Natomiast przyczyną pożaru była wada jednego z przewodów. Przewód stopił się a od temperatury zapaliła się izolacja wykonana z materiału termoakustycznego który był wysoce łatwopalny. Pożar szybko rozprzestrzenił się na plastikowe elementy w kabinie. Ogień był już wtedy praktyczne nie do opanowania. Ponadto stwierdzono że w momencie gdy samolot zniknął z radaru ogień dostał się do wnętrza kabiny. Kapitan maszyny próbował go ugasić ale prawdopodobnie zginął od poparzeń kilka sekund przed rozbiciem się samolotu.
Po katastrofie lotu nr. 111 zakazano montowania w samolotach materiałów łatwopalnych oraz nakazano ich usunięcia z maszyn aktualnie wykorzystywanych do latania.