Web - Amazon

We provide Linux to the World


We support WINRAR [What is this] - [Download .exe file(s) for Windows]

CLASSICISTRANIERI HOME PAGE - YOUTUBE CHANNEL
SITEMAP
Audiobooks by Valerio Di Stefano: Single Download - Complete Download [TAR] [WIM] [ZIP] [RAR] - Alphabetical Download  [TAR] [WIM] [ZIP] [RAR] - Download Instructions

Make a donation: IBAN: IT36M0708677020000000008016 - BIC/SWIFT:  ICRAITRRU60 - VALERIO DI STEFANO or
Privacy Policy Cookie Policy Terms and Conditions
Dyskusja:Mikołaj Orechwa - Wikipedia, wolna encyklopedia

Dyskusja:Mikołaj Orechwa

Z Wikipedii

Tekst (maszynopis) przechowywany jest w VI Oddziale AAN (materiały Bolesława Bieruta, teczka 43).

Do I Sekretarza KC PZPR Towarzysza Bolesława BIERUTA

Płk Mikołaj Orechwa, b. dyrektor Departamentu Kadr Komitetu d/s Bezpieczeństwa Publicznego

Podanie

W związku z odkomenderowaniem mnie, jako oficera Armii Radzieckiej do ZSRR, zwracam się do Kierownictwa Partii o danie wyczerpującej oceny mej pracy i mojego zachowania się w Polsce za okres jedenastu lat na stanowisku kierownika odcinka kadrowego w b. MBP, a ostatnio w Komitecie d/s Bezpieczeństwa Publicznego.

Zwracam się z tą prośbą do Kierownictwa Partii dlatego, że zarówno w rozmowie z Kierownictwem Komitetu d/s Bezpieczeństwa, jak i z tow. Mazurem wyczułem, że istnieją odnośnie mnie jakieś zarzuty. Tych zarzutów jednak nikt nie sformułował, jak również nikt w kierownictwie partyjnym nie przeprowadził ze mną wyczerpującej rozmowy, nie wysłuchał mojego zdania o mojej pracy. Prawda — tow. Mazur zawezwał mnie wiosną br., ale tylko po to, aby poinformować mnie o sposobie i terminie przekazania Departamentu nowemu dyrektorowi. Taki sposób załatwiania sprawy jak i niechęć co do ewentualnego wykorzystania mnie na innym odcinku w Polsce, jako osoby cywilnej, mimo to, że jestem byłym długoletnim działaczem KPP (KPZB), mocno z Polską związany i jeszcze nie stary wiekiem — świadczy, że moja praca jest niewłaściwie oceniana.

Danie wyczerpującej obiektywnej oceny mojej pracy w organach Bezpieczeństwa i mojego zachowania się ma dla mnie szczególnie duże znaczenie i dlatego, że jako były działacz KPP (KPZB) zostałem po raz drugi skierowany do Polski latem 1944 roku przez Komitet Centralny KPZR i obecnie po powrocie do ZSRR będę musiał zdać sprawę przed swoją Partią —jak się wywiązałem z powierzonych mi zadań za granicą, co będzie miało decydujący wpływ na moje ustawienie i na mój los w przyszłości.

Na wstępie chcę zaznaczyć, że w ciągu jedenastu lat swojej pracy, jako kierownik odcinka kadrowego przy wykonywaniu całego ogromu stojących przed tym odcinkiem zadań, po rozbudowie i umocnieniu aparatu Bezpieczeństwa niewątpliwie popełniałem błędy i praca ta miała dużo braków. Ale w pracy swej kierowałem się interesami naszej partii, jej uchwałami i wytycznymi, prowadziłem pryncypialną uczciwą politykę, pracowałem nie szczędząc sił i czasu i niesprawiedliwym byłoby powiedzieć, że z obowiązków swych nie wywiązałem się albo doprowadziłem do jakichś wypaczeń w polityce kadrowej.

Po tym wszystkim, co się stało w MBP, ja chcę pełnej jasności w tych sprawach i w związku z tym przed sporządzeniem oceny mojej pracy proszę wziąć pod uwagę moje poniższe wyjaśnienie, względnie wezwać mnie na rozmowę.

Czy można mnie obciążać odpowiedzialnością za wypaczenia w pracy operacyjnej, śledczej, za łamanie praworządności, za naciąganie spraw śledczych, za całość atmosfery i stosunków w b. MBP? Moim zdaniem nie można.

Pracując długie lata na stanowisku dyrektora Departamentu Kadr b. MBP nie należałem do Zespołu Kierowniczego (tzw. Kolegium), jak to teraz niektórzy chcą rzecz przedstawić, prawdopodobnie po to, aby w sposób sztuczny zwiększyć moją odpowiedzialność za całość spraw. Do mojej kompetencji należeli sprawy kadrowe i etatowe. Sprawy operacyjne i śledcze do mnie nie należeli, nie byłem nawet o nich informowany, a konkretne posunięcia były dla mnie tajemnicą. Więc jak mogę ponosić za to odpowiedzialność? Ja zgadzam się ponosić odpowiedzialność za sprawy, które należeli do zakresu mojej działalności, na które miałem wpływ, ale nie za błędy i nawalenie cudze.

Stwierdzam, że w ocenie stanu rzeczy w b. MBP z punktu widzenia kadr i spraw organizacyjno-etatowych i atmosfery ogólnej ze wszystkich dyrektorów, właśnie ja byłem najbardziej krytycznie ustosunkowany do kierownictwa b. MBP, a szczególnie do takich członków kierownictwa, jak Romkowski, Mietkowski i Świetlik wtenczas jak tacy dyrektorzy jak Andrzejewski, Czaplicki, Tracz, Siedlecki, byli ślepo posłuszni Romkowskiemu i moim zdaniem są mocno obciążeni wypaczeniami, łamania praworządności, naciągania spraw i tłumienia krytyki oddolnej. Nie jest również bez winy od poważnych wypaczeń w referatach ochrony na odcinku przemysłu i tow. Kratko w okresie kiedy był dyrektorem Dep. IV.

Faktem przecież jest, że grupa tych dyrektorów plus Fejgin i Różański na czele z Romkowskim mieli decydujący wpływ na stosunki, styl pracy i atmosferę ogólną, na życie organizacji partyjnej w b. MBP. Grupa tych dyrektorów wywierała poważny wpływ również i na politykę kadrową, torpedując szereg posunięć Departamentu Kadr i poważnie hamując wysunięcia na wyższe stanowiska kierownicze młodych kadr, przyczyniając się do rozrostu etatów i biurokracji aparatu b.MBP. Śmiem twierdzić, że tylko w tym środowisku wyrósł, popisywał się i mógł uciec Światło. Ileż energii i nerwów straciłem za wszystkie lata, wykłócając się z grupą tych dyrektorów o mniejsze lub większe sprawy w zakresie kadr, bądź etatów, zdobywając miano człowieka „nieukładnego" i sztywnego. A właśnie o odpowiedzialności tych dyrektorów za wypaczenia pracy b. MBP (za wyjątkiem Różańskiego i Fejgina) jest głucho. Jak byli oni podstawowym trzonem operacyjnym w b. MBP — tak pozostali nim i teraz w Komitecie d/s Bezpieczeństwa. Płk Siedlecki po wszystkich wypaczeniach, które miały miejsce w kierowanym przez niego Biurze względem funkcjonariuszy Bezpieczeństwa Publicznego, nawet awansował na ambasadora, a tow. Tracz na kierownika Inspektoratu Ogólnego. A na zebraniach partyjnych tych departamentów, gdzie byli oni dyrektorami, mówiło się o nich bardzo dużo, w każdym razie znacznie więcej niż o moich brakach na zebraniu partyjnym w Departamencie Kadr.

Jeżeli chodzi o odcinek, którym bezpośrednio kierowałem (kadry i etaty), mimo tych przeszkód i trudności miałem jednak poważne wpływy na te sprawy, a w zakresie pewnej nomenklatury kadr działałem samo- dzielnie. Toteż używając swych wpływów, aby zmienić stosunki, kłóciłem się często o to z kierownictwem, szczególnie z tow. Świetlikiem, Romkowskim i Mietkowskim.

Powszechnie znane jest przecież, że miałem bardzo krytyczny pogląd na strukturę organizacyjną i etaty b. MBP i zgłaszałem szereg konkretnych wniosków, idących w kierunku zmiany i uproszczenia struktury, usprawnienia pracy i skrócenia etatów.

Na przykład zgłaszałem wniosek o zlikwidowanie takiej nienormalności jak podział odcinka kadrowego na trzy odrębne departamenty: 1) Departament Kadr, 2) Biuro do Spraw Funkcjonariuszy, 3) Departament Szkolenią podległe trzem różnym członkom kierownictwa, co źle wpływało na całość polityki kadrowej. Żądałem scalenia tego odcinka w jednym departamencie, względnie podporządkowanie tych wszystkich odcinków chociażby jednemu członkowi kierownictwa (patrz moją notatkę do KC PZPR przed IV Plenum z roku 1950). Ale kierownictwo MBP, niestety pozostało głuche na te i szereg innych moich wniosków.

Różnica zdań między mną a kierownictwem MBP w sprawach etatowych tak się obostrzyła, że w roku 1952 złożyłem raport o zwolnienie mnie od obowiązku kierowania sprawami etatowymi (patrz mój raport w aktach Departamentu Kadr). Raport mój został uwzględniony i sprawy etatowe zostały przekazane do Departamentu Ogólnego, a później do Gabinetu Ministra.

Któż zaprzeczy, że miałem poważną różnicę zdań z b. kierownictwem MBP odnośnie obsady personalnej wyższych stanowisk kierowniczych. Wziąć np. sprawę byłych szefów WUBP ppłk. Łanina (WUBP Warszawa, Kraków) oraz ppłk. Dowkana (WUBP Katowice, Wrocław), którzy nie odpowiadali zajmowanym stanowiskom ze względów zasadniczych i praktycznych, mimo to kierownictwo uporczywie popierało ich, aż trzeba było zdejmować ich z trzaskiem.

Jeżeli chodzi o Światło (rzecz najważniejsza) właśnie ja, a nie kto inny, sprzeciwiałem się mianowaniu go na stanowisko wicedyrektora Biura Specjalnego (później Departamentu X) — (patrz mój wniosek z r. 1950 w aktach personalnych Światło). Wykłócałem się o to mocno z kierownictwem, a szczególnie z Romkowskim, byłem przez niego obrugany — „...gówno ty się znasz na kadrach operacyjnych" ...Tow. Radkiewicz jakkolwiek wahał się, ale uległ Romkowskiemu i kazał mi umieścić nominację Światło na wicedyrektora w rozkazie. Sprzeciwiając się mianowaniu Światło na wicedyrektora Dep. X ja osobiście byłem w ogóle za zwolnieniem go z organów b. MBP, ale w ówczesnym układzie stosunków w kierownictwie MBP z wnioskiem takim nie wystąpiłem, ponieważ nie miałby on realnych szans powodzenia i niewątpliwie ściągnąłby na mnie wszystkie pioruny, bo był to punkt bardzo drażliwy. Tutaj zgadzam się przyznać swój błąd. Trzeba było nie patrząc na nic iść przebojem do końca.

Nie mogę również pominąć moich nieporozumień z kierownictwem w latach 1947/48 o zwolnienie Górskiego Jana b. naczelnika Wydziału I w Departamencie I, mocno popieranego przez Romkowskiego, osobnik ten na skutek moich nalegań został jednak z MBP zwolniony. Ale w rok później ktoś ułatwił mu wyjazd do Izraela, gdzie on i przebywa obecnie, pracując w tamtejszej Komendzie Policji jako kierownik wywiadu. Przykłady podobne mógłbym mnożyć. Ale i te przytoczone świadczą, że nie byłem tak ślepy jak niektórzy chcą to przedstawić i że miałem słuszny, partyjny pogląd na politykę kadrową i organizacyjną w b. MBP, że moje stosunki z kierownictwem b. MBP nie układały się tak dobrze, przez to często narażałem się na duże przykrości. Często byłem w swoich poglądach i posunięciach odosobniony, nie znajdowałem zrozumienia i poparcia i w związku z tym były okresy, że znajdowałem się w stanie depresji psychicznej. (Patrz protokół z odprawy Dep. Kadr na Kolegium MBP z dn. 29.XII.1949 r. w obecności przedstawiciela KC PZPR tow. Ludwińskiej).

Oczywiście nie wszystkie moje wnioski i posunięcia za jedenaście lat pracy były trafne, sporo było nietrafnych, ale jednak w zasadzie szły one w dobrym kierunku, bo mam obecnie sprawdzian tego w uchwałach III Plenum KC i w doświadczeniu reorganizacji MBP i skrótach stanów osobowych organów Bezpieczeństwa Publicznego.

Można mnie przy tym słusznie zarzucić, dlaczego nie informowałem wówczas Kierownictwa Partii o tych sprawach, stosunkach i trudnościach? Tak jest. Do sekretarzy KC nie chodziłem. Ale faktem jest, że wszystkie swoje posunięcia kadrowe, jak ogólne tak i personalne (personalne na wyższym szczeblu kierowniczym) zawsze uzgadniałem z b. Wydziałem Kadr KC (tow. Nowak, Tokarski, Witaszewski), a później z kierownictwem Sektora Kadr Wydzielonych (tow. Osowski, Strębski) i ostatnio z Wydziałem Administracyjnym (tow. Szymańskim), pod kierownictwem którego pracowałem i których informowałem o stanie kadr, o brakach i trudnościach w pracy, o przerostach etatów itd. (za wyjątkiem spraw operacyjnych i śledczych, które były mi nieznane). Na wszystkich krajowych odprawach kadrowych zawsze byli obecni, zapraszani przeze mnie, przedstawiciele Wydziału Kadr, Sektoru Kadr Wydzielonych, bądź Sektora Specjalnego KC. W pierwszych latach przychodzili t.tow. Dworakowski, Ludwińska, później tow. Osowski, Strębski, Pawlakowa, Walczak, którzy w ten sposób dokładnie byli zapoznani ze stanem rzeczy.

Więc jakie były braki w pracy Departamentu Kadr? Zarzuty i różne uwagi krytyczne odnośnie polityki kadr i braków w pracy Departamentu i Wydziałów Kadr w WUBP były robione niejednokrotnie w różnych formach na odprawach służbowych i na aktywach partyjnych (wątpię, czy te uwagi krytyczne znikną w przyszłości). Były to zarzuty w większych lub mniejszych sprawach bieżących: za dużo ludzi zabrało się z tego lub owego WUBP do MBP, za mało ludzi dało się do tego lub owego WUBP, przyjęło się trochę niewłaściwych kandydatów do pracy itd. Z każdym z tych zarzutów z osobna albo się zgadzałem, jeśli były one słuszne i wyciągałem odpowiednio wnioski, starając się usunąć braki, albo się nie zgadzałem, kiedy były one niesłuszne, oponowałem na miejscu i dalszy sposób postępowania uzgadniałem z kierownictwem.

Nadmienić tutaj należy, że kierownictwo b. MBP nie doceniało odcinka pracy z kadrami i nie udzielało Departamentowi Kadr należytej pomocy. Często borykałem się z trudnościami przy obojętnym przypatrywaniu się, bądź przy różnych złośliwych docinkach ze strony poszczególnych członków kierownictwa, którzy raczej rozkazywali i żądali od Departamentu Kadr danie dobrych kadr i w odpowiedniej ilości, a zapominali o swoim obowiązku pomagania Departamentowi Kadr i mnie osobiście w ciężkiej i niewdzięcznej pracy kadrowej.

Co się tyczy ostatnich aktywów partyjnych z listopada i grudnia 1954 r. to jak raz tam zarzutów odnośnie polityki kadr i mnie osobiście było bardzo niewiele, mimo to, że krytyka oddolna przelewała się szeroką falą. Można to skontrolować na podstawie protokołów tych aktywów. Na aktywie grudniowym 1954 r. z zarzutem odnośnie dużej płynności kadr wystąpił tow. Andrzejewski (jak zawsze w formie demagogicznej), ale nie zgłosił właściwych wniosków, jak temu zjawisku zapobiec. W stosunku do samego płk. Andrzejewskiego ja mógłbym zgłosić o wiele więcej zarzutów odnośnie łamania praworządności ludowej w podległym jemu aparacie operacyjnym, jego chamskiego stosunku do ludzi, dygnitarskich nawyków i w ogóle całej jego postawy moralnej.

Właśnie na tych aktywach nastrój w stosunku do mnie był raczej przychylny, ponieważ w aspekcie omawianych na nich spraw w atmosferze nerwowego napięcia aktyw wiedział, że ja jeszcze wiosną 1954 r. na aktywie w związku ze sprawą Berii w swoim wystąpieniu zwróciłem uwagę na objawy bieriowszczyzny w pracy kierownictwa MBP, na kumoterskie niepartyjne metody doboru kadr przez Romkowskiego. Aktyw rozumiał i istotnie tak było, że zgodnie z moim poprzednim stanowiskiem i całą moją postawą jestem jednym z tych dyrektorów departamentu na którym nie ciążą podstawowe wypaczenia MBP, który najbardziej zdolny jest przyjąć uchwały III Plenum KC i z zapałem realizować ich w praktyce na swoim odcinku. Toteż po uchwałach III Plenum KC i mianowaniu kierownictwa Komitetu do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego z całym zapałem zabrałem się do reorganizacji aparatu, przeprowadzenie redukcji i rozstawienie kadr na nowych etatach. Wydaje mi się, że zadanie to wykonałem sumiennie i po partyjnemu. Możliwe, że tow. Alster jest o tym innego zdania, ale nigdy mnie osobiście o tym nie mówił.

Za okres mojej długoletniej pracy na odcinku kadrowym odbywały się czystki aparatu, rugowanie obcych elementów i zdemoralizowanych, różnych klik i grup, planowe redukcje, masowe przeniesienia z województwa na województwo, z powiatu na powiat, żądało się wyjaśnienia spraw przeszłościowych, często bardzo przykrych itd. Niewątpliwe, że w tym procesie nie jednemu nastąpiło się boleśnie na odcisk, sporo z tych ludzi zaskarżyło mnie później do instancji partyjnych i do KC również, co niewątpliwie robiło wrażenie złego stylu w pracy departamentu kadr i mojego osobiście. Nie zaprzeczam, że część z tych posunięć była robiona nie we właściwy sposób bez wnikliwego zbadania, w sposób bezduszny i biurokratyczny i dlatego trochę ludzi było zwolnionych, bądź wydalonych niesłusznie. Bardzo dużo tych błędów prostowałem sam, bądź w wyniku uwag odpowiednich organizacji partyjnych i anulowałem decyzję o zwolnieniu bądź ukaraniu itd.

Zagadnienie wadliwego stylu pracy komórek kadrowych (bezduszny, biurokratyczny stosunek do człowieka) był przedmiotem specjalnego omówienia na krajowej odprawie dyrektorów departamentów, szefów WUBP i kierowników wydziałów kadrowych, zwołanej latem 1953 r. przez kierownictwo MBP. Sprawę tę referowałem ja osobiście. Właśnie wówczas również wyłoniła się różnica zdań między mną a kierownictwem MBP w ujęciu tych zagadnień. Ja akcentowałem, że wadliwy styl pracy, bezduszny i biurokratyczny stosunek do człowieka jest stosowany przez wszystkich przełożonych organów bezpieczeństwa (przez dyrektorów departamentów, szefów WUBP, naczelników wydziałów, szefów PUBP), ponieważ szedł on z góry, i szeroko zakorzenił się we wszystkich ogniwach aparatu. Kierownictwo MBP zatwierdzając tezy mojego referatu kazało osłabić krytykę wadliwego stylu ze strony przełożonych, a skoncentrować uwagę na krytyce wadliwego stylu pracy w komórkach kadrowych.

Zastosowałem się do krytyki tego stylu w Departamencie Kadr i Wydziałów Kadr, ale nie pominąłem jednak krytyki innych przełożonych (patrz protokół z odprawy krajowej z dnia 30.VI. 1953 r.). Czy te braki w stylu pracy komórek kadrowych zostały zlikwidowane? Oczywiście, że nie. Ale nastąpiła pewna poprawa.

Za cały czas swojej pracy w MBP nigdy się nie odrywałem od partii, w pełni doceniając jej rolę kierowniczą. Toteż jak już mówiłem wyżej, pracowałem w ścisłym kontakcie i pod kierownictwem odpowiednich instancji KC i brałem aktywny udział w pracy organizacji partyjnej MBP.

Byłem inicjatorem założenia organizacji partyjnej PPR w resorcie Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie w r. 1944, co odbyło się w obecności tow. Zambrowskiego; byłem w kilku kadencjach członkiem Komitetu Zakładowego PZPR w MBP oraz wykładowcą i kierownikiem kółek szkolenia partyjnego oraz delegatem na zebrania partyjne w innych departamentach; z polecenia Sektora Specjalnego KC, często wyjeżdżałem w sprawach partyjnych do WUBP. Wystąpiłem z wnioskiem do Wydziału Kadr KC (tow. Nowak) w r. 1949 o ustalenie nomenklatury kadr KC w organach Bezpieczeństwa (patrz mój wniosek). Byłem inicjatorem włączenia na tymczasową ewidencję do PZPR wszystkich członków KPZR, oficerów armii radzieckiej w r. 1952 (patrz mój wniosek do Biura Politycznego w tej sprawie). Występowałem na konferencjach i aktywach w sprawie właściwego ustawienia organizacji partyjnych w organach Bezpieczeństwa Publicznego o konieczności stosowania krytyki nie tylko w departamentach gospodarczych i administracyjnych, ale i w operacyjnych.

Niektóre z tych moich wystąpień słyszeli obecni na tych zebraniach tow. Misiaszek, Matwin i inni przedstawiciele zwierzchnich instancji partyjnych. Od początku byłem czynnym członkiem OOP w samym departamencie kadr, działalność której była oceniana pozytywnie i w której wyrosło nie mało dobrych aktywistów.

Oglądając się na swoją pracę za okres jedenastu lat po wyzwoleniu mam moralną satysfakcję, widząc swój skromny pozytywny wkład w stworzeniu, rozbudowie i wzmocnieniu aparatu Bezpieczeństwa Publicznego jednego z organów władzy ludowej w Polsce.

Dwa razy już przez swoją partię byłem delegowany do Polski:

Pierwszy raz — w roku 1925 przez Komintern na nielegalną pracę w Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi, gdzie przepracowałem uczciwie i z oddaniem około 15-tu lat. Wówczas w grudniu 1939 r. wróciłem do ZSRR bez żadnej charakterystyki (nie było komu już pisać), ale jaki stosunek mnie spotkał i w jakich warunkach znalazłem się to chyba wiadomo...

Drugi raz — zostałem wydelegowany do Polski przez Komitet Centralny KPZR latem 1944 roku i czując w tym wyraz przywróconego zaufania do mnie z zapałem wziąłem się za pracę na odcinku organów Bezpieczeństwa Publicznego, dokąd byłem skierowany przez tow. Bermana.

Teraz mam 53 lata — z tego 26 lat oddałem pracy w Polsce. Nie mam zawodu cywilnego ani specjalności wojskowej. W okresie KPP byłem tzw. „zawodowym rewolucjonistą", a po wyzwoleniu tzw. „personalnikiem". Jestem jeszcze za młody, aby pójść na emeryturę, ale za stary, aby zdobyć poważny zawód, ale jestem jeszcze pełen sił i energii. Jestem przekonany, że Kierownictwo Partii poważnie weźmie pod uwagę te moje wyjaśnienia i nikomu nie pozwoli pochopnie, bez głębszego sprawdzenia faktów i rozmowy ze mną oskarżać uczciwego komunistę o błędy, które on nie popełnił i za które nie może ponosić odpowiedzialności i poleci sporządzić na mnie obiektywną i sprawiedliwą charakterystykę, to jest taką, na którą zasłużyłem za jedenaście lat swojej pracy.

W tym miejscu zastrzegam się, że nie odważyłbym się zwrócić w tej sprawie do Kierownictwa Partii, gdybym był przekonany, że z obowiązków swych nie wywiązywałem się, że popełniałem dużo błędów. Przyjąłbym wówczas taką ocenę, na jaką zasłużyłem.

Biorąc pod uwagę, że Kierownictwo Komitetu do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego, szczególnie I zastępca przewodniczącego tow. Alster jest usposobiony do mnie co najmniej nieprzychylnie (dlaczego?), proszę aby projekt oceny mojej pracy i zachowania się sporządziło ewentualnie kierownictwo Wydziału Administracyjnego, z którym długie lata współpracowałem (poprzednio jako Sektor), które dobrze mnie zna i potrafi dać obiektywną, sprawiedliwą ocenę.

Członek PZPR (i KPZR) Mikołaj Orechwa b. Dyrektor Departamentu Kadr Komitetu d/s B.P. Warszawa, 12.XI.1955 r.

Our "Network":

Project Gutenberg
https://gutenberg.classicistranieri.com

Encyclopaedia Britannica 1911
https://encyclopaediabritannica.classicistranieri.com

Librivox Audiobooks
https://librivox.classicistranieri.com

Linux Distributions
https://old.classicistranieri.com

Magnatune (MP3 Music)
https://magnatune.classicistranieri.com

Static Wikipedia (June 2008)
https://wikipedia.classicistranieri.com

Static Wikipedia (March 2008)
https://wikipedia2007.classicistranieri.com/mar2008/

Static Wikipedia (2007)
https://wikipedia2007.classicistranieri.com

Static Wikipedia (2006)
https://wikipedia2006.classicistranieri.com

Liber Liber
https://liberliber.classicistranieri.com

ZIM Files for Kiwix
https://zim.classicistranieri.com


Other Websites:

Bach - Goldberg Variations
https://www.goldbergvariations.org

Lazarillo de Tormes
https://www.lazarillodetormes.org

Madame Bovary
https://www.madamebovary.org

Il Fu Mattia Pascal
https://www.mattiapascal.it

The Voice in the Desert
https://www.thevoiceinthedesert.org

Confessione d'un amore fascista
https://www.amorefascista.it

Malinverno
https://www.malinverno.org

Debito formativo
https://www.debitoformativo.it

Adina Spire
https://www.adinaspire.com