Web - Amazon

We provide Linux to the World


We support WINRAR [What is this] - [Download .exe file(s) for Windows]

CLASSICISTRANIERI HOME PAGE - YOUTUBE CHANNEL
SITEMAP
Audiobooks by Valerio Di Stefano: Single Download - Complete Download [TAR] [WIM] [ZIP] [RAR] - Alphabetical Download  [TAR] [WIM] [ZIP] [RAR] - Download Instructions

Make a donation: IBAN: IT36M0708677020000000008016 - BIC/SWIFT:  ICRAITRRU60 - VALERIO DI STEFANO or
Privacy Policy Cookie Policy Terms and Conditions
Wikipedysta:Stako/brudnopis Stako - Wikipedia, wolna encyklopedia

Wikipedysta:Stako/brudnopis Stako

Z Wikipedii

Spis treści

[edytuj] Robert Szewalski

1 listopada 1927 zgłasza się do pracy w Katedrze Mechaniki Politechniki Lwowskiej świeży absolwent tej uczelni inż. Robert Szewalski. Kierownik katedry, już wówczas światowa sława naukowa, profesor Maksymilian Tytus Huber. Po rocznym stażu w Niemczech, gdzie studiował u profesorów W. Nusselta, A. Loschge'go i G. Zerkowitza przygotowuje pracę doktorską, której broni w 1935 roku. w 1937 roku Szewalski wyjeżdża do zakładów Brown Boveri w Baden koło Zurychu na staż przemysłowy, jest już tam znany dzięki swojej metodzie. Pracuje w laboratorium Zakładu Badawczego. Ma okazję być naocznym świadkiem narodzin pierwszej w świecie turbiny gazowej, zapoznaje się z techniką badań tunelowych. Po powrocie do kraju w 1938 habilituje się z teorii i budowy turbin parowych w Politechnice Lwowskiej. Szewalski wraca do rodzinnego Lwowa zajętego już przez Armię Czerwoną. Jeszcze przez półtora roku może prowadzić pracę naukową w macierzystej uczelni przemianowanej w międzyczasie na Lwowski Instytut Politechniczny. Organizuje od podstaw Katedrę Teorii Mechanizmów i Maszyn. Zostaje jej kierownikiem, prowadzi szereg nowych wykładów. W 1941 wojna wkracza do Lwowa. Przez trzy lata okupacji niemieckiej pracuje jako kierownik warsztatu mechanicznego. Po wyzwoleniu Lwowa w 1944 znów wraca na wznowioną uczelnię. Już jako profesor kieruje jednocześnie dwiema katedrami, w tym nową Katedrą Turbin Parowych i Gazowych skupiając wokół siebie młodych, zdolnych współpracowników. w listopadzie 1945 przybył wraz z grupą młodych pracowników nauki oraz kilkoma wagonami aparatury do Gdańska. Zaraz po przyjeździe organizuje Katedrę Turbin Parowych i Gazowych, którą, choć ta zmienia z czasem nazwę kieruje do roku 1973. Zorganizował również Katedrę Turbin w Politechnice Wrocławskiej. W roku 1953 Polska Akademia Nauk, której jest członkiem od jej powstania, wyraża zgodę na utworzenie pod kierownictwem profesora zakładu badawczego w Gdańsku. W 2,5 roku później szybko rozwijający się zakład uzyskuje prawa instytutu PAN, a prof. Szewalski zostaje jego dyrektorem. Funkcję tę sprawuje równolegle z kierownictwem katedry w politechnice. Przed Instytutem Maszyn Przepływowych PAN prof. Szewalski stawia zasadnicze cele: powiększanie mocy jednostkowych turbin, podwyższanie ich sprawności, trwałości i niezawodności i wreszcie - nowe metody generacji prądu elektrycznego.

[edytuj] Polscy Monachijczycy

Brandt... Malczewski... Siemiradzki... „Polscy Monachijczycy”. Wystawa malarstwa ze zbiorów Lwowskiej Galerii Sztuki

(6 października 2005 - stycznia 2006 roku)

Na wystawie zobaczymy 50 obrazów polskich twórców ze szkoły monachijskiej, w całości pochodzących ze zbiorów Lwowskiej Galerii Sztuki. Większość dzieł będzie prezentowana w Polsce po raz pierwszy, przez co wystawa stanie się najważniejszym wydarzeniem naszej instytucji w 2005 roku. Celem wystawy jest przybliżenie twórczości polskich malarzy związanych z środowiskiem artystycznym Monachium w latach 1827 – 1914. Pragniemy ukazać fenomen jakim była edukacja i działalność polskich twórców w stolicy Bawarii, a także zaprezentować polskiej publiczności kolejny fragment kolekcji Lwowskiej Galerii Sztuki.

[edytuj] Akademia Sztuk Pięknych w Monachium w latach 1827-1914

W tym czasie stolica Bawarii stała się jednym z najważniejszych ośrodków kształcenia artystycznego. Związanych z nią było około 330 polskich artystów. Monachium było także miejscem konfrontacji tradycji, kultury i sztuki polskiej z tendencjami ówczesnej sztuki europejskiej. Szczególnie intensywny rozwój tego środowiska nastąpił w latach 1863 - 1888. Przyczyny tego zjawiska to brak na obszarze ówczesnych ziem polskich własnej uczelni artystycznej o statusie akademickim oraz prześladowania polityczne (zwłaszcza na obszarze zaboru rosyjskiego). Niezwykle ważny był również wysoki poziom edukacji w akademii monachijskiej, ranga artystów związanych z tym środowiskiem oraz tolerancyjna postawa monachijczyków i ich otwartość wobec przedstawicieli różnych narodów. Stąd też w latach tych obok Polaków studiowali w Monachium np. przyszli artyści węgierscy. Malarze kształcili się przede wszystkim w Akademii Sztuk Pięknych. Niezwykle ważną rolę w odegrał również monachijski Kunstverain (odpowiednik Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych), a także prywatne pracownie twórców takich jak Adamowie, Benczur, Piloty, Wagner oraz wystawy sztuki organizowane w Glasspalast (tzw. Pałacu Wystaw).

[edytuj] Polscy Monachijczycy

Studiowali i doskonalili swój warsztat w Monachium tacy polscy artyści jak: Józef Brandt, Olga Boznańska, Józef Chełmoński, Władysław Czachorski, Jan Nepomucen Głowacki, Artur Grottger, Juliusz i Wojciech Kossakowie, Jacek Malczewski, Jan Matejko, Henryk Siemiradzki]], Leon Wyczółkowski]]. Wszyscy uzyskali bardzo wysokie oceny w międzynarodowym środowisku artystycznym, co przyczyniło się do spopularyzowania szkoły polskiej. Jej cechy charakterystyczne to mistrzostwo kompozycyjne i warsztatowe oraz bogata tematyka (m. in. sceny historyczne i batalistyczne, rodzajowe, pejzaż) o romantycznym i symbolicznym charakterze. U zagranicznych odbiorców wzbudzały zachwyt tym, iż były nie tylko orientalne ale i z ducha polskie.

Wystawa jest kolejną prezentacją w Muzeum Śląskim w Katowicach, które z Lwowską Galerią Sztuki, jednym z najważniejszych muzeów Ukrainy, współpracuje od wielu lat. W ten sposób dokumentujemy także jego zbiory. Chcemy też przypomnieć znaczenie, jakie dla kształtowania się kultury polskiej miała ASP w Monachium, obchodząca właśnie 190 rocznicę działalności.


[edytuj] Tylko mi Polski żal

[edytuj] Orlątko Artur Oppman (Or-Ot)


O mamo, otrzyj oczy
Z uśmiechem do mnie mów,
Ta krew, co z piersi broczy -
Ta krew - to za nasz Lwów!...
Ja biłem się tak samo
Jak starsi - mamo, chwal!...
Tylko mi Ciebie, mamo,
Tylko mi Polski żal!...


Z prawdziwym karabinem
U pierwszych stałem czat...
O, nie płacz nad twym synem,
Co za Ojczyznę padł!...
Z krwawą na kurtce plamą
Odchodzę dumny w dal...
Tylko mi Ciebie, mamo,
Tylko mi Polski żal...


Mamo, czy jesteś ze mną?
Nie słyszę Twoich słów -
W oczach mi trochę ciemno...
Obroniliśmy Lwów!
Zostaniesz biedna sama...
Baczność! Za Lwów! Cel! Pal!
Tylko mi Ciebie, mamo,
Tylko mi Polski żal!...

(listopad 1918)

[edytuj] Artur Oppman - piewca chwały narodowej

Trzy pokolenia znały, recytowały i śpiewały utwory Or-Ota, przesiąknięte wielką miłością Ojczyzny, o którą nieugięcie walczył. Jego poezja miała szczególnie mocny wydźwięk w latach wzmożonej rusyfikacji. Jego przyjaciel Antoni Bogusławski podkreśla: "Zmilitaryzował naród, który zaczynał zapominać o broni i o wojsku. Nie był ptakiem śpiewającym sobie i ludziom z dopustu Bożego, ale podżegaczem serc, choćby zapomnieć miano kiedykolwiek jego strof, nic nie zdoła zmienić faktu, że był dla Polski werbownikiem jej przyszłych żołnierzy".

Artur Oppman urodził się 14 sierpnia 1867 r. w Warszawie. Pochodził z niemieckiej rodziny mieszczańskiej, która w 1708 r. przybyła do Polski z Turyngii. Polkami były jego matka i babka, dziadek brał udział w Powstaniu Listopadowym, ojciec zaś w Powstaniu Styczniowym. Artur Oppman wzrastał więc w atmosferze gorących popowstaniowych uczuć patriotycznych. Wpływ na kształtowanie się jego osobowości miał też kultywowany w domu wielki szacunek dla Napoleona. Pierwsze nauki pobierał w II Gimnazjum w Warszawie, gdzie zaczął boleśnie odczuwać więzy, jakie zaborca rosyjski narzucił na szkoły. Tam też jego bunt znalazł swój upust w działalności konspiracyjnej.

[edytuj] Poeta starej Warszawy

Po kilku latach nauki w gimnazjum przeniósł się do słynnej w owym czasie Szkoły Handlowej im. Leopolda Kronenberga. Wtedy to zaczął podejmować swoje pierwsze próby poetyckie. Zadebiutował w 1883 r. na łamach "Dziennika dla Wszystkich" wierszem podpisanym Or-Ot. Skąd wziął się ten oryginalny pseudonim, wyjaśnia Zdzisław Dębicki: "Powstał on zgoła przypadkowo, wskutek niewyraźnego pisma młodego autora. Pierwszy swój wiersz podpisał on pierwszymi dwiema literami imienia i nazwiska 'Ar-Op'. Litery te były jednak nieczytelne i zecer zamiast 'Ar-Op' złożył 'Or-Ot'. Z tym podpisem zjawił się wiersz i tak już zostało na zawsze". W szkole zaprzyjaźnił się Oppman ze starszym o sześć lat, również przyszłym poetą, Antonim Langem. On to namówił go, by swoje wiersze zaniósł do redakcji "Kuriera Warszawskiego", "Wędrowca" i "Kuriera Codziennego", które to pisma nastawione były na promocję młodych talentów. Tak się też stało i młodzieńcze utwory Or-Ota znalazły się na ich łamach. Fakt ten dodał odwagi i wiary we własne siły początkującemu poecie, który w latach 1883-1885 zaczął publikować swoje utwory również w "Tygodniku Ilustrowanym", "Kłosach" i "Świcie". W latach 1890-1892 Artur Oppman kontynuował naukę na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, gdzie studiował filologię polską. Szczególne zainteresowanie wzbudziły w nim badania języka i literatury XVI w., której stał się wyśmienitym znawcą. "Zasób jego wiadomości w tej dziedzinie jest wprost zastanawiający. Zdaje się, że nie ma z tego zakresu dzieła naukowego, pamiętnika, a nawet artykułu w starych czasopismach, który by nie przeszedł przez ręce Or-Ota" - pisze Dębicki. Studia jednak przerwał, kiedy wstąpił w związek małżeński z Władysławą Trynkiewiczówną, z którą miał troje dzieci: córkę i dwóch synów. Po ślubie wrócił do swojej ukochanej Warszawy, będącej dla niego - jak przypomina Zdzisław Dębicki - "domem pełnym tradycji, pełnym wspomnień nanizanych na różaniec pamięci od najwcześniejszych lat dzieciństwa, poprzez wszystkie dni młodości i lat męskich" i osiadł w niej już na stałe. Często chodził na Stare Miasto, zaglądał do winiarni Fukiera, snuł długie rozmowy ze stróżem nocnym czy handlarką warzyw. Interesowało go wszystko, począwszy od piosenki plebejskiej, poprzez najrozmaitsze zwyczaje, obyczaje, na legendach warszawskich o syrenie, bazyliszku czy złotej kaczce skończywszy. W czasach, w których przyszło mu żyć, panowała wzmożona rusyfikacja i nie można było publicznie manifestować swoich uczuć patriotycznych bez żadnych konsekwencji. Oppman jednak pisał wówczas płomienne patriotyczne utwory i jak gdyby nie zważając na oficerów rosyjskich, których postaci często majaczyły w tle jakiejś ulicy, przemierzał tylko sobie znane szlaki, wspominając wielkość dawnej Rzeczypospolitej. Tadeusz Hiż tak to obrazuje: "Po ulicach Warszawy rozjeżdżał Hurko z czerkiesami i Maria Adrejewna, albo jakiś oficer w 'proletce' z sołdatem na koźle, a młody Oppman chodził w niedzielę na Rynek, na Freta, na Krzywe Koło, na Bugaj, na Wąski Dunaj, na Kamienne Schodki, Rybaki. Chodził i marzył. O tym, jak to żyli tu ludzie dawniej, wtenczas jeszcze, kiedy gubernialne jego miasto było stolicą państwa". Zaczął wówczas pisać swoje słynne obrazki starowarszawskie, wskrzeszając z zapomnienia dawnych mieszkańców Starówki, opiewając piękno jej zabytkowych domów i uliczek. Adam Grzymała-Siedlecki wspomina: "Fenomenalne znawstwo przeszłości warszawskiej łączyło się w nim ze wzruszającym umiłowaniem każdego starego kamienia, każdego zaułka, każdej linii architektonicznej i całej moralnej treści, którą przeszłość Warszawy przekazała. (...) Kochał do niepamięci Warszawę nie tylko za jej piękno, ale i za to, że ona mówiła doń i Insurekcją Kościuszkowską, i Kilińskim, i Rzezią Pragi, i Nocą Listopadową, i Pięciu Poległymi, i Rządem Narodowym z 1863 r., i szubienicami Traugutta i towarzyszów. (...) Jemu w scenerii murów warszawskich wstawali z grobów ci wszyscy czeladnicy i młódź rzemieślnicza ze stycznia 1863 r. On też w poezji polskiej stał się naczelnym laudatorem warszawskich warsztatów rękodzielniczych, on tym szewcom, krawcom Starego Miasta nadawał herby legendy". Na rok 1889 przypada debiut książkowy Or-Ota. Ogłosił wówczas tom pt. "Poezje". Dwa lata później opublikował pisany stylizowaną gwarą poemat "Na obcej ziemi", poświęcony niedoli chłopów, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia kraju i wędrówki za chlebem.

[edytuj] Ku pokrzepieniu serc

W 1893 r. pojawił się zbiór "Ze Starego Miasta", a w 1894 r. - tomik "Pieśni", w którym wyraźnie głosi, że obowiązkiem poety jest podnoszenie na duchu i krzepienie serc. W swym poetyckim dorobku oprócz wymienionych już pozycji ma Or-Ot jeszcze m.in. tom wierszy "Wiosenne kwiecie" (1895) oraz "Monologi i deklamacje" (1902). Ożywiona po studiach uniwersyteckich działalność literacka Oppmana zaowocowała tym, że jego wiersze coraz częściej zaczęły pojawiać się w prasie, m.in. w "Biesiadzie Literackiej", "Bluszczu", "Kłosach", "Tygodniku Mód i Powieści", a także w "Wędrowcu", którego w latach 1901-1905 był redaktorem. Kiedy w 1909 r. ukazał się jego "Wybór poezji", Maria Konopnicka pisała: "Or-Ot nie śpiewa, byle śpiewać. Nie jest błędnym rycerzem, trubadurem pieśni. On ma Rzecz swoją do narodu swego i Rzecz tę z trybuny pieśni wypowiada. On ma swoją sprawę. Świętą sprawę swoją, której bojownikiem jest, i za którą idzie na ubitą ziemię z otwartą przyłbicą. Pieśń jego ma Zawołanie swoje. Swoje piękno, swoje gorące hasło. Or-Ot jest żołnierzem, który gdziekolwiek idzie, o cokolwiek walczy, czuje nad sobą szum sztandaru swego. Na sztandarze jedno tylko słowo: 'Warszawa'. Ale ze słowa tego widna Polska cała. (...) 'Warszawa' Or-Ota to uczuciowa zasada narodowej ciągłości, narodowego trwania. To ton głęboki, niezniszczalny nurt życia, który się niesie pod powierzchnym jego prądem. 'Warszawa' Or-Ota to szum Wisły, pędzącej nieprzerwanym, owszem: nie dającym się przerwać ciekiem, spod Cieszyna, po Gdańsk i po Bałtyk. To barykada wzniesiona może trochę bezładnie, z materiałów, jakie się znalazły pod ręką, ale na której szczycie stoi krzepko Kiliński w mieszczańskiej rogatywce swojej. 'Warszawa' Or-Ota to Kołłątaj, Staszic, Dekert, Małachowski. Ta to Warszawa ma w pieśni Or-Ota punkt drgający, serce żywe, Stare Miasto swoje. Tam jest przeszłość, z której się przyszłość narodzi. Tam są prochy i popioły, z których powstanie syn jutra, moc ludu". W latach 1905-1920 Or-Ot pracował w "Tygodniku Ilustrowanym". Czas ten wypełniony był kontaktami poety ze światem literackim i artystycznym Warszawy. W jego domu przy ul. Kanonii 8 bywali m.in.: Bolesław Prus, Stefan Żeromski, Felicjan Faleński, Władysław Reymont, Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Bolesław Leśmian, Antoni Lange, Wojciech Kossak, Jan Lechoń i inni. Choć Oppman zdobył literacką sławę już w młodym wieku i publikował wiele utworów, to wciąż brakowało mu pieniędzy. Jego przyjaciel Antoni Bogusławski wspomina: "W domu Or-Ota nie przelewało się właściwie nigdy. Nawet wtedy, kiedy odziedziczona po ojcu fabryczka, a potem kamienica staszicowska na Kanonii dawały jakie takie dochody, Or-Ot urządzał się z zasady tak, że zawsze był bez grosza. Nie ratowały nawet zaliczki otrzymywane w swoim czasie bez trudu i spłacane łatwo płynnym, samorodzącym się wierszem". Wdzięczność wielu małych odbiorców wzbudziły jego utwory dla dzieci, których od 1894 r. wydał Or-Ot bardzo dużo. Podkreśla się, że dzięki prostocie i melodyjności, które cechują jego twórczość, Oppman uczynił bajkę dla dzieci swoistym dziełem sztuki. Zajmował się również redagowaniem kalendarzy, almanachów czy zbiorów poezji. Wymienić tutaj należy takie pozycje, jak: "Skarbiec poezji polskiej" (1897), "Rok 1830 i 1831" (1916), "Księstwo Warszawskie" (1917), "San Domingo" (1917). W swoich wierszach - nie tylko tych dotyczących starej Warszawy, ale także mniej znanych ogółowi utworach patriotycznych - utrwalił pamięć bohaterów narodowych, zjawisk, ludzi i spraw należących do przeszłości. Mowa tu o takich zbiorach, jak: "Pieśni o sławie" (1917), "Pieśni o belwederskim powstaniu" (1918), "Pieśni o Księciu Józefie" (1918), "Kiliński" (1919) czy "Hymn wolności" (1925). Artur Oppman był członkiem Straży Piśmiennictwa Polskiego, troszczącej się o rozwój kultury i nieskazitelność polszczyzny. Był także członkiem honorowym Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy Polskich, a w latach 1909-1911 i 1918 - członkiem zarządu tego Towarzystwa. Miłość Ojczyzny sprawiła, że w roku 1920 zaciągnął się jako szeregowiec do piechoty. Odbywał służbę w dziale oświatowym, m.in. redagując przez dwa lata "Żołnierza Polskiego". Henryk Szletyński wspomina: "Po niespełna dziesięciu latach nasz poeta dopłynął do rangi podpułkownika, zdobywając po drodze krzyże i medale". Obchody związane ze wskrzeszeniem państwowości polskiej zaważyły w decydujący sposób na dalszej twórczości Oppmana. Jego wiersze deklamowano na najrozmaitszych koncertach, akademiach, inauguracjach. W 1928 r. został wyróżniony Nagrodą Literacką miasta Warszawy. Dwa lata później ukazały się jego "Śpiewy historyczne" i "Pieśń o Rynku i zaułkach", a w 1936 r., już po śmierci poety, zbiór jego wierszy żołnierskich pt. "Służba poety". Popularnością cieszyły się także jego jasełka "W noc Bożego Narodzenia", które obiegły cały kraj. Układał również teksty do szopek, m.in. do "Szopki warszawskiej" i "Szopki polskiej". Pod koniec życia poeta przeniósł się ze Starego Miasta na Żoliborz. Zmarł 4 listopada 1931 r. i został pochowany w Alei Zasłużonych na Powązkach. Nad jego grobem Jan Lorentowicz powiedział: "Odszedł w zaświaty poeta, który w ciągu czterdziestu kilku lat swego życia twórczego miał jedną tylko namiętność: bezgraniczne ukochanie Ojczyzny". Piotr Czartoryski-Sziler

[edytuj] Lwowskie Orlęta

Za co poległy Lwowskie Orlęta – młodziutcy obrońcy miasta przed Ukraińcami w 1918 r.?


ADAM SZOSTKIEWICZ


Gdy wybuchły walki o Lwów, Józef Piłsudski był jeszcze w niemieckiej niewoli. Pierwsza wielka wojna miała się ku końcowi, ale nie istniało jeszcze niepodległe państwo polskie z rządem, parlamentem i jednolitą armią. Dni cesarstw niemieckiego, rosyjskiego i austriackiego były policzone, lecz kształt powojennej Europy – poddanej dotąd ich władcom – nie był ustalony. Marzenie o wolności we własnym państwie zdawało się być w zasięgu ręki. Takie marzenie pobudzało do niepodległościowego czynu między innymi Polaków i Ukraińców. Musiało dojść do zderzenia.

Rankiem 1 listopada 1918 r. oddziały ukraińskie wykonały rozkaz zdobycia Lwowa. Rozkaz wydał tajny Ukraiński Komisariat Wojskowy, który chciał tworzyć fakty dokonane, a nie czekać, aż politycy z Ukraińskiej Rady Narodowej, powołanej we Lwowie w połowie października 1918 r., ustalą między sobą, jak najskuteczniej stworzyć Wolną Ukrainę. Przejęcie Lwowa przez Ukraińców miałoby wielkie znaczenie symboliczne i polityczne. Miasto w czasach austriackich wyrosło na perłę Galicji, nieustępującą wiele Warszawie, a przerastającą Kraków czy Poznań. Widząc nieuchronny upadek władzy austriackiej, Ukraińcy i Polacy zaczęli się organizować wojskowo i administracyjnie – rozpoczął się wyścig z czasem. Ale stan rzeczy był taki, iż 200-tysięczny wtedy Lwów zamieszkiwali w większości Polacy (60 proc.), Żydzi (ok. 30 proc.) i Ukraińcy (przez Polaków nazywani zwykle Rusinami), których w mieście było zaledwie ok. 10 proc.

Proporcje ludnościowe były więc niekorzystne dla zamiarów ukraińskich, ale dużo lepiej przedstawiała się sytuacja militarna. Garnizon austriacki był w rozsypce, w mieście pozostały z niego głównie oddziały złożone z Ukraińców (ok. 5 tys. ludzi), pod miastem zaś gromadzili się tak zwani strzelcy siczowi – zbrojne formacje ukraińskie o charakterze podobnym do polskich Legionów Piłsudskiego. Akcją zajęcia Lwowa dowodził młody komendant Dmytro Wytowśkyj. Oddziały ukraińskie szybko zajęły wszystkie ważne punkty Lwowa, na miejskim ratuszu i innych gmachach publicznych wywieszono żółto-niebieskie flagi. Mimo podwójnej przewagi przeciwnika – psychologicznej, jaką daje efekt zaskoczenia, i wojskowej (w ciągu kilku dni siły ukraińskie wzrosły do 10 tys. żołnierzy) – Polacy przystępują do walki. Powstaje wielopartyjny zalążek politycznej reprezentacji polskiej społeczności miasta oraz jednolita struktura dowodzenia obroną pod komendą oficerów Czesława Mączyńskiego i Stanisława Łapińskiego.

Brakuje jednak żołnierzy i sprzętu. I tak otwarło się pole dla cywili i polskiej młodzieży. Lwowskie Orlęta – gimnazjaliści, studenci, robotnicy, chłopcy i dziewczyny – poszli w bój. Nie mieli broni, amunicji, a przede wszystkim znajomości żołnierskiego rzemiosła, ale mieli odwagę, zapał i wolę walki o to, co uważali za patriotyczny obowiązek. Broń zdobywali na przeciwniku, doświadczenie zdobywali w walce. Bez tych ochotników Lwów byłoby dużo trudniej utrzymać do czasu zorganizowania bardziej regularnej obrony i nadejścia odsieczy, która przybyła z Przemyśla 20 listopada pod dowództwem ppłk. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego.

Historycy podają, że początkowo siły polskie w zajętym Lwowie liczyły około tysiąca ludzi, w ciągu trzech tygodni walk urosły do 6 tys. Aż jedną czwartą (ponad 1400) stanowiła młodzież, głównie gimnazjalna i studencka, od 13 do 18 lat – Lwowskie Orlęta. Wśród niej pierwsza trzydziestka ze szkoły im. Henryka Sienkiewicza – w walkach o nią zginęło w pierwszych dniach listopada ponad 100 Polaków. „Wśród huku granatów, poświstów szrapneli, wśród gradu kul karabinowych stał młodzieniaszek polski po parę dni i nocy z rzędu na placówce i o głodzie, i chłodzie walczył za Polskę z męstwem prawdziwie bohaterskim – pisał już 22 listopada 1918 r., po wyparciu Ukraińców z miasta, naczelny redaktor „Kuriera Lwowskiego”, senior ruchu ludowego Bolesław Wysłouch. – Wielu z nich wymknęło się z domu bez wiedzy i zezwolenia rodziców. Dla tych młodocianych obrońców Lwowa należałoby założyć złotą księgę ku wiecznej pamięci i chluby miasta”.

Tą księgą miał zostać cmentarz Orląt na Łyczakowie, zaprojektowany przez studenta Politechniki Lwowskiej Rudolfa Indrucha, syna Czeszki i Polaka, uczestnika wojny polsko-radzieckiej 1920 r., który nie doczekał się zresztą doprowadzenia budowy do końca, bo zmarł w 35 roku życia, a cmentarz – uważany za jeden z najwspanialszych w swym rodzaju w Europie – nie był jeszcze całkowicie gotowy w 1939 r. W maju tego roku Kornel Makuszyński pisał o nim: „Na te groby powinni z daleka przychodzić pielgrzymi, aby się uczyć miłości ojczyzny. Powinni tu przychodzić ludzie małej wiary, aby się napełnić wiarą niezłomną. A że tu leżą uczniowie w mundurkach, przeto ten cmentarz jest jak szkoła, najdziwniejsza szkoła, której dzieci jasnowłose i błękitnookie nauczają siwych ludzi o tym, że ze śmierci ofiarnej najbujniejsze wyrasta życie”.

Tą księgą są także poezje, obrazy, wspomnienia, jakie tworzyły przez lata legendę Orląt. Warszawiak Artur Oppman ułożył jeden z najsłynniejszych wierszy – umierający chłopiec mówi w nim do matki: „O mamo, otrzyj łzy, Z uśmiechem do mnie mów – Ta krew, co z piersi broczy, Ta krew – to za nasz Lwów! Ja biłem się tak samo Jak starsi – mamo, chwal! Tylko mi ciebie, mamo, Tylko mi Polski żal!...”. Bohaterem tego wiersza mógł być niespełna 14-letni Jurek Bitschan, uczeń gimnazjum im. Jordana, harcerz, syn Aleksandry Zagórskiej, szefowej lwowskiej Ochotniczej Legii Kobiet.

Jego ojczym nie chciał puścić chłopca do walki, jednak Jurek go nie usłuchał i pod sam koniec działań wojennych wymknął się wieczorem z domu. Zostawił list: „Kochany Tatusiu, idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę na tyle siły, by móc służyć i wytrzymać. Obowiązkiem też moim jest iść, gdy mam dość sił, a wojska braknie ciągle do oswobodzenia Lwowa. Z nauk zrobiłem tyle, ile trzeba było. Jerzy”. Mimo opieki doświadczonego żołnierza, chłopak postawiony na warcie dostał się pod silny ostrzał, odniósł rany i zmarł z wykrwawienia. „Żywi walczyli do rana, Do złotych słońca zórz. Ale – bez Jurka Bitschana, Bo Jurek nie żył już”.

Drugim z najsłynniejszych Orląt był 13-letni gimnazjalista Antoś Petrykiewicz. Antoś jeszcze bardziej pasuje do wiersza Oppmana. Walczył z bronią w ręce; śmiertelnie rannego usiłowała go wynieść w bezpieczne miejsce matka sanitariuszka, która sama została wtedy trzykrotnie ranna. W walkach o Lwów poległo czterech członków rodziny Petrykiewiczów. Poświęcony Antkowi wiersz Henryka Zbierzchowskiego zawiera już jakby przeczucie młodziutkich powstańców warszawskich:
„W pamięci ten żołnierz mały,
Który obronił Lwów
Dla Polski chwały:
Czapka większa od głowy,
Pod którą widać włos płowy.
A na za obszernym mundurze
Jak ze starszego brata
Na łacie łata,
Dziura na dziurze”.

W kwaterach cmentarza Orląt pochowano także 66 dziewcząt i młodych kobiet, z których najbardziej znana była Maria Dulębianka, artystka i emancypantka, ale ta – inaczej niż inne poległe – doczekała wieku dojrzałego. Nie dane to było kurierce Felicji Sulimirskiej, śmiertelnie rannej podczas gdy przeprowadzała dwóch polskich oficerów już pod sam koniec walk w listopadzie 1918 r. Miała 21 lat; umarła w szpitalu – pisze w swej monumentalnej monografii cmentarza Łyczakowskiego prof. Stanisław Nicieja – odmawiając jakby litanię z nazw miast polskich: Warszawa, Poznań, Kraków, Wilno, Lwów.

Marszałek Piłsudski udekorował Lwów orderem Virtuti Militari – za „zasługi położone dla polskości tego grodu i jego przynależności do Polski”. Uroczystość odbyła się pod pomnikiem Mickiewicza 22 listopada 1920 r. Ówczesny prezydent miasta Józef Neumann mówił wtedy o Orlętach: „Miłość rodzinnego grodu tuli was do serca, radując się, iż weźmiecie z rąk najdostojniejszych nagrodę najwyższą, jaką Ojczyzna przyznaje swym obrońcom”. Polegli w walkach o Lwów młodzi ludzie – wśród nich Antoś Petrykiewicz – zostali kawalerami orderu. Na skromnym jeszcze cmentarzu Piłsudski zatrzymał się przed mogiłami poległych w bitwie pod Zadwórzem na przedmieściach Lwowa, gdzie 17 sierpnia 1920 r. w walce z bolszewikami zginęło prawie 300 młodych ochotników.

Marszałek nie lubił czułostkowości i podczas kolejnej wizyty w „zawsze wiernym” mieście, w sierpniu 1923 r., przypomniał w odczycie wygłoszonym w lwowskiej filharmonii, że kiedy w listopadzie 1918 r. przybył z niewoli do Warszawy, stolica Polski nie żyła jeszcze toczącymi się walkami we Lwowie: „Jeżeli piękne lwowianki i równie zacni lwowianie przypuszczają, że w Warszawie, gdym tam przyjechał, słowo padło kiedykolwiek o Lwowie, to się grubo mylą (...). Mówiono mi o najrozmaitszych rzeczach, podawano mi tyle recept na zbawienie Polski, lecz o Lwowie – nie mówiono”. Nie mówiono, bo Kongresówka żyła swoimi zmartwieniami.

Najważniejsza była jednak w tej mowie Piłsudskiego ocena walk we Lwowie jesienią 1918 r. „Jestem starym żołnierzem, który wiele rzeczy jako żołnierz widział, dlatego też, przyglądając się Lwowowi w czasie swego pobytu (pod koniec grudnia 1918 r. – A.Sz.), miałem, przyznam się, w pierwszej chwili niechęć do przeceniania znaczenia wojny pod Lwowem”. Ten dystans zrodził w Marszałku i lichy stan polskiego wojska, źle ubranego i zaopatrzonego, i brak większych zniszczeń świadczących o wojennej grozie. Nie było śladów po pożarach ani ruin – miasto cierpiało nie wskutek tych dopustów, lecz wskutek głodu, chłodu, braku wody. A jednak – ciągnął Piłsudski – groza polegała tu na tym, że „codziennie trzeba było walczyć o nadzieję i siłę przetrwania”. I to uczyniło z obrońców Lwowa bohaterów podziwianych przez resztę Polski i przez cudzoziemców. „Miasto zostało polskim, po akcie odwagi i czynu 5 pułku legionowego pod dowództwem ppłk. Tokarzewskiego”.

Po prawie 90 latach od tamtych, obrosłych narodową legendą, wydarzeń, po upadku bloku komunistycznego i po niedawnej pomarańczowej rewolucji Polacy i Ukraińcy zdają się dojrzewać do pewnej korekty spojrzenia na wspólną historię. Ukraiński historyk Jarosław Hrycak (ur. 1960) przyznaje, że oddziały ukraińskie popełniły we Lwowie błędy i nie wykorzystały realnej możliwości wygranej.

Wtóruje mu współczesny pisarz Jurij Andruchowycz: „Polacy wygrali przede wszystkim dlatego, że było to ich miasto, w wymiarze konkretnym, osobistym – to były ich bramy, podwórza, zaułki, to oni znali je na pamięć choćby dlatego, że właśnie tam umawiali się na pierwsze randki. Ukraińcy w znakomitej większości pochodzili ze wsi i słabo orientowali się w obcych sobie warunkach”. Hrycak z kolei podkreśla, że zakrawa na ironię, iż wojna ukraińsko-polska wybuchła i toczyła się już wtedy, gdy cały Zachód świętował przywrócenie pokoju.

„Nieprzejednanie obu stron wynikało z różnicy ich postawy psychologicznej – pisze Hrycak w swej „Historii Ukrainy”. – Dla Ukraińców to była walka o własną wolność przeciwko narodowemu zniewoleniu. Ze zrozumieniem i szacunkiem odnosili się do walki wyzwoleńczej Polaków, ale jedynie pod warunkiem, że nie będzie prowadzona na ukraińskich terenach etnicznych. Stanowisko Polaków było całkowicie przeciwstawne. Polacy czuli się historycznym, państwowym narodem, który ma prawo do Galicji. Zbrojne powstanie ukraińskie odbierali jako kontynuację barbarzyńskich buntów, »rzezi hajdamackiej« z XVII–XVIII w. Z kolei ukraińskie wojsko było dla nich jedynie »bandą« nie zasługującą ani na szacunek, ani na ludzkie traktowanie”.

Nie ujmując niczego zasługom obrońców Lwowa, łatwiej po latach dostrzec, że Orlęta płaciły krwią i życiem nie tylko za wolność i niepodległość, lecz także za brak dalekosiężnej wyobraźni politycznej starszego pokolenia i jego liderów (dotyczyło to także strony ukraińskiej). Nie widzieli oni – albo nie chcieli zobaczyć – tego, co spostrzegł już pewien polski porucznik, uczestnik wojny polsko-ukraińskiej: „W Małopolscy dwa bratnie narody, polski i ruski albo ukraiński od wieków między sobą zgodnie żyjące, rozpoczęły walkę. Krew bratnia polała się ku radości wspólnych wrogów, a im na przestrogę, aby obcych nie słuchali”.

[edytuj] Linki zewnętrzne


[edytuj] Kalendarium odbudowy Cmentarza Obrońców Lwowa

Na zniszczonym Cmentarzu Orląt Lwowskich spoczywają przede wszystkim polscy studenci i młodzież szkolna, którzy zginęli w walkach polsko-ukraińskich o Lwów w latach 1918-1919.

  • 1989 Na mocy porozumień dotyczących Cmentarza Łyczakowskiego, ale trochę nieformalnie, odgruzowanie i odkopanie zniszczonych mogił rozpoczęli pracownicy krakowskiego Energopolu. Firma rekonstruowała wówczas w Rudkach kaplicę Fredrów i kościół, a po godzinach odgruzowywała i karczowała zarośla na Cmentarzu Orląt. W ciągu dwóch tygodni odsłonięto blisko 300 mogił.
  • wrzesień 1991 We Lwowie przedstawiono polski projekt rekonstrukcji Cmentarza Orląt Lwowskich. Do jego negocjowania jednak nie doszło.
  • 1994 Negocjacje w sprawie Cmentarza Orląt i innych polskich grobów na Wschodzie przejęła Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Sukcesem tych kontaktów było podpisanie umowy między rządami RP i Ukrainy o ochronie miejsc pamięci i spoczynku ofiar wojny i represji politycznych. Na mocy tego dokumentu powstał protokół uzgodnień, zaakceptowany przez obie strony. Władze Lwowa zgodziły się wówczas na rekonstrukcję cmentarza zgodnie ze stanem z 1939 r. i ekshumację szczątków, które znalazły się pod poprowadzoną przez teren cmentarza asfaltową drogą. Rozpoczęcie prac zapowiedziano na 1995 r.
  • listopad 1996 Władze Ukrainy nie zgadzają się na kontynuację prac rekonstrukcyjnych cmentarza. Nie godzą się, by Cmentarz Orląt stał się ponownie pomnikiem polskiego oręża.
  • 21 maja 1997 Podpisanie Deklaracji Pojednania przez prezydentów Polski i Ukrainy.
  • czerwiec 1997 Dyrektor Cmentarza Łyczakowskiego zażądał usunięcia z Cmentarza Orląt Lwowskich wszystkich krzyży, nagrobkowych płyt i napisów, które jego zdaniem mają antyukraiński charakter. Chodzi o takie napisy na krzyżach jak: „Obrońca Lwowa”, „Obrońca Kresów Wschodnich” lub napis na płycie, pod którą spoczywają niezidentyfikowani żołnierze – „Nieznanym bohaterom poległym w obronie Lwowa i ziem południowo-wschodnich”. Burmistrz Lwowa uważa, że napisy, które strona polska chce umieścić na nagrobkach, mogą sugerować terytorialne pretensje Polski do zachodniej Ukrainy. Środowisko lwowskich Polaków uważa, że jest to próba likwidacji cmentarza. Premier Włodzimierz Cimoszewicz wysyła list protestacyjny do premiera Ukrainy Pawła Łazarenki, by wpłynął na wyjaśnienie sprawy Cmentarza Orląt Lwowskich w duchu Deklaracji Pojednania, podpisanej pod koniec maja przez prezydentów Polski i Ukrainy. Podczas pobytu polskiej Misji Dobrej Woli we Lwowie ustalono z władzami miasta, że strona polska przedstawi do końca lipca plan rekonstrukcji Cmentarza Orląt Lwowskich.
  • sierpień 1997 Polski konsul we Lwowie Tomasz Leoniuk przekazał wicemerowi Lwowa Wasylowi Biłousowi projekt rekonstrukcji Cmentarza Orląt. Według tego planu cmentarz miałby powrócić do rozmiarów i wystroju z 1939 r. Nowy polski projekt rekonstrukcji uzupełniał poprzednie plany o propozycję pochowania szczątków około 400 osób, które spoczywały poza głównym terenem cmentarza. W wyniku porozumienia między Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa a władzami Lwowa zdewastowany Cmentarz Orląt będzie odbudowany. Polacy otrzymali zgodę władz Lwowa na przeprowadzenie prac przygotowawczych do ekshumacji. Ekshumowane będą groby, które obecnie od cmentarza dzieli droga. Projekt przewiduje uporządkowanie cmentarza według przedwojennych założeń architektonicznych. Będą odrestaurowane między innymi katakumby, pomnik lotników amerykańskich i piechurów francuskich. Wszystkie groby zostaną obmurowane. Polacy przekażą Ukraińcom projekt zawierający opis techniczny, dokumentację rysunkową oraz fotografie przedstawiające stan cmentarza przed wrześniem 1939 r., a także dokładny spis wszystkich pochowanych.
  • wrzesień 1997 Na Cmentarzu Orląt Lwowskich zakończono pierwszy etap prac ekshumacyjnych. Ekipa pod kierownictwem profesora Andrzeja Koli ekshumowała szczątki ponad 120 uczestników walk o Lwów, którzy zmarli w okresie międzywojennym.
  • październik 1998 Na Cmentarzu Orląt Lwowskich dobiegła końca ekshumacja szczątków zwłok z grobów znajdujących się poza obecnym ogrodzeniem nekropolii.
  • listopad 1998 Ponowny pochówek ofiar krwawych walk polsko-ukraińskich o Lwów.
  • 1999 – 2001 Przez trzy lata trwały prace rekonstrukcyjne Cmentarza Orląt Lwowskich. Na cmentarzu odtworzono trzy tysiące grobów, zakonserwowano katakumby, zamontowano elementy rzeźbiarskie. Powstała podziemna infrastruktura cmentarza. Przygotowane zostały imienne tabliczki nagrobne. Wykonano prace porządkowe między innymi zazielenienie nekropolii.
  • maj 2001 Mimo nacisków władz Lwowa, Polska nie otworzy uroczyście Cmentarza Orląt, dopóki nie wyegzekwuje rządowych porozumień z Ukrainą, dotyczących odbudowy nekropolii zgodnie z jej przedwojennym wyglądem. Pozostały jeszcze sporne kwestie, na których rozstrzygnięcie trzy lata temu zgodził się ukraiński rząd, a teraz nie zgadzają się władze Lwowa. Nie godzą się na zamontowanie pomników lotników amerykańskich z eskadry Tadeusza Kościuszki i piechurów francuskich poległych w walkach o Małopolskę, a także na przywrócenie posągów lwów, które zdobiły Łuk Chwały - obecnie zniszczonych, stojących na rogatkach miasta Nie chcą też napisu „Nieznanym żołnierzom polskim poległym w walce o niepodległość”.
  • lipiec 2001 Rozmowy na temat dokończenia odbudowy Cmentarza Orląt we Lwowie nie przyniosły rezultatu. Strona ukraińska nie chce zgodzić się na przedwojenny wygląd nekropolii, choć trzy lata wcześniej podpisano w tej sprawie rządowe porozumienie.
  • wrzesień 2001 Władze Lwowa chcą zmienić podjętą w zeszłym roku uchwałę, blokującą odbudowę spornych części cmentarza. Ostateczną decyzję podejmą na początku września radni Lwowa.
  • październik 2001 Rząd Ukrainy zgodził się, by odbudowa Cmentarza Orląt Lwowskich została wykonana zgodnie z dotychczasowymi polsko-ukraińskimi ustaleniami. Rząd zaleca wykonanie wszystkich elementów cmentarza, na które nie zgadzały się do tej pory władze Lwowa.
  • maj 2002 Przedstawicie Polski i Ukrainy uzgodnili, że Cmentarz Orląt Lwowskich zostanie otwarty 21 maja 2002 r. W uroczystości wezmą udział prezydenci obu krajów: Aleksander Kwaśniewski i Leonid Kuczma. Jest to kolejny termin otwarcia cmentarza. Poprzednich nie udało się dotrzymać. Cmentarz w znacznej mierze odbudowano tak, jak planowali Polacy. Wciąż nie wiadomo jednak, czy do dnia uroczystości uda się rozwiązać sporne kwestie dotyczące wyglądu cmentarza. Wciąż brakuje tam pomników francuskich piechurów i lotników amerykańskich, którzy walczyli po polskiej stronie w wojnie polsko-ukraińskiej z lat 1919 –1920. Brakuje także napisu na płycie głównej Grobu Nieznanego Żołnierza.
  • 18 – 20 maja 2002 Deputowani Rady Miejskiej Lwowa większością głosów potwierdzili stanowisko Rady o niewyrażeniu zgody na powrót pomników francuskich i amerykańskich żołnierzy biorących udział w wojnie polsko-radzieckiej, a także na proponowany przez stronę polską napis na płycie głównej grobu, gdzie pochowano pięciu nieznanych polskich żołnierzy. Ukraiński prezydent Leonid Kuczma wyraził w rozmowie telefonicznej z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim ubolewanie z powodu odwołania zaplanowanej na 21 maja uroczystości otwarcia Cmentarza Orląt.
  • kwiecień 2005 Rozmowy w sprawie cmentarza ruszyły na nowo po tym, jak w 2004 r. do władzy na Ukrainie doszli przedstawiciele „pomarańczowej rewolucji”. Podczas wizyty w Polsce prezydent Wiktor Juszczenko zobowiązał się, że sprawa cmentarza będzie rozwiązana do czerwca.
  • maj 2005 W połowie maja osiągnięto kompromis w sprawie napisu na płycie głównej cmentarza, który ma brzmieć: „Tu leży żołnierz polski poległy za Ojczyznę”. Strona ukraińska zgodziła się na powrót pomników lotników amerykańskich i piechurów francuskich.
  • 6 czerwca 2005 24 czerwca nastąpi oficjalne otwarcie Cmentarza Orląt Lwowskich we Lwowie – poinformował Andrzej Przewoźnik, sekretarz Rady Pamięci Walk i Męczeństwa. Termin ten potwierdza porozumienie polsko-ukraińskie, podpisane w Warszawie.

Kalendarium odbudowy Cmentarza Obrońców Lwowa



[edytuj] Helena SPARROW-GERMA

urodziła się w 1891 w Bogusławiu na Ukrainie, gimnazjum i studia medyczne ukończyła w pobliskim Kijowie. Jako lekarz walczyła z chorobami zakaźnymi kolejno na froncie rosyjsko-niemieckim i polsko-radzieckim. Szczególnie wsławiła się zwalczaniem epidemii cholery w Grodnie, po jej opanowaniu profilaktycznie zaszczepiła przeciw tej chorobie całą ludność miasta i stacjonujące oddziały wojskowe. W 1922, w związku z napływem ogromnych rzeszy uchodźców ze Związku Radzieckiego, przeforsowała własny plan szczepień ochronnych przeciwko szkarlatyna|szkarlatynie]] i błonicy dla całej Europy wschodniej.

Po zakończeniu tych działań wyjeżdża na stypendium do Paryża, gdzie nawiązuje współpracę z przyszłym noblistą Ch. Nicollem.

W kraju prowadzi badania nad tyfusem plamistym, poszukuje m. in. skutecznej szczepionki i próbuje osłabić ten zarazek. Posuwa się nawet do zakażenia się tyfusem w celu przeprowadzenia pewnego dowodu naukowego, bardzo ciężko przebiegająca choroba o mało nie doprowadza jej do śmierci.

Helena Sparrow-Germa jako współpracownica A. Calmette’a i C. Guérina miała możliwość wzięcia znacznego udziału w pracy nad wstępnymi przygotowaniami szczepionki BCG przeciw gruźlicy. W 1923 zdobyła doktorat a po dwóch latach na stanowisku kierownika Działu Szczepień Profilaktycznych w Zakładzie Serologii i Mikrobiologii w Warszawie otrzymuje tytuł docenta. W 1928 została kierowniczką Katedry Bakteriologii. Równolegle pracuje w PZH, gdzie pełni funkcję dyrektora kursów dokształcających.

W 1933 na zaproszenie prof. Nicolle’a wyjeżdża do Tunisu, gdzie będzie pracować aż do roku 1961. Jest tu jedną z ważniejszych postaci w wielonarodowym zespole naukowym znanego noblisty. Pełni funkcję szefa laboratorium a następnie kierownika jednego z działów Instytutu. W Tunisie wprowadza metodę Weigla, udaje się jej również opracować własną, oryginalną szczepionkę uodparniającą na tyfus plamisty znaną pod nazwą Durand-Sparrow. Jej skuteczność sprawdziła w czasie podróży docent do Meksyku i Gwatemali.

W czasie II wojny światowej laboratorium przez nią kierowane było przytułkiem dla setek polskich żołnierzy i członków francuskiego ruchu oporu.

Po wojnie zorganizowała program szczepień ochronnych dla Tunezji, m. in. przeciwko tyfusowi, gorączce powrotnej i gruźlicy. Jako delegat WHO opracowała epidemiologię Etiopii i podała środki zaradcze przeciwko szerzącym się zarazom duru powrotnego. Zmarła w 1970 w Bastii na Korsyce, gdzie spędzała ostatnie lata życia.

[edytuj] Wacław Gąsiorowski

Po ukończeniu gimnazjum klasycznego, w wieku 15 lat musiał rozpoczął pracę zarobkową, by móc sam się utrzymać. Z tego powodu zawiesił naukę szkolną, a dalszą wiedzę zdobywał już samodzielnie. Pracował m.in. jako pomocnik aptekarza. Tamten czas opisał w wydanej w 1900 roku powieści zatytułowanej "Pigularz". Trafił później do armii carskiej, w której odbył niespełna 2-letnią służbę wojskową. Napisał wówczas pierwszą pięcioaktową sztukę pt. "Szare życie", która została nagrodzona w konkursie "Kuriera Warszawskiego" i wystawiona w teatrze "Rozmaitości" w listopadzie 1892 roku. Gdy wyszedł z wojska, pracował jako księgowy i buchalter. W tamtym czasie dał się poznać jako znakomity organizator konspiracji niepodległościowej w zaborze rosyjskim, m.in. organizował tajne czytelnie w Rawie i Warszawie.

[edytuj] Twórczość

Od 1890 roku Gąsiorowski pisał satyryczne obrazki m.in. do "Muchy", "Kolców", "Przeglądu Tygodniowego", "Wędrowca", "Tygodnika Ilustrowanego". W późniejszym czasie powstawały jego opowiadania i kalendarzyki humorystyczne pod pseudonimem "Wacek" lub "Gąsior". Pod koniec życia wspominał tamten okres w jednym z wywiadów dla prasy: "Ukrywałem się pod licznymi pseudonimami, co rzecz jasna, oddalało mnie od popularności. Ale rodzaj mojej młodej twórczości, rodzaj satyryczno-społeczny, zmuszał do ochrony właściwego nazwiska przed cenzurą". Pan Wacław pisał również do "Kuriera Warszawskiego" i wydawał własne pismo pt. "Strumień", nawiązujące swoim klimatem do młodopolskiego nurtu dekadentyzmu. Jednak bliższy kontakt z tzw. arcykapłanami młodopolszczyzny go rozczarował. Od tej pory bardziej interesuje się wizytami w lwowskich i krakowskich bibliotekach, które dostarczą mu materiałów do studiów nad historią Polski i świata i zaowocują napisaniem przez niego interesujących książek. Przyniosą mu one sławę, lecz i gniew zaborców. Napaść na Gąsiorowskiego zaczęła się od czasu opublikowania przez niego kompromitującej carat powieści "Ugodowcy", którą pod pseudonimem Wiesław Sclavus drukował w lwowskim "Słowie Polskim". Przypomnijmy, że jej treść stanowią wydarzenia związane z przyjazdem do Warszawy cara Mikołaja II. Żandarmeria carska w szybkim czasie odkryła, kim jest naprawdę jej autor, w wyniku czego musiał on w 1899 roku uciekać do Lwowa. Odtąd przez 30 lat pisarz tułał się po świecie. Jego emigracyjna wędrówka wiodła przez Francję, Hiszpanię, Szwajcarię i Włochy. W czasie podróży wiele zwiedzał i intensywnie się kształcił. Pracował m.in. w polskiej bibliotece w Rapperswil, gdzie dokonał wielu odkryć wśród "poloniców". Interesowały go bardzo szlaki napoleońskie, które starał się zobaczyć. Był m.in. na Elbie i Korsyce. Wyjazdy w te miejsca zaowocowały silnie w jego pracy literackiej. "W późniejszych listach do czytelników wymienia pisarz litanię pamiętników, monografii epoki napoleońskiej, które przestudiował. Mało tego: rusza w kilka podróży szlakiem Napoleona. Często o chlebie i wodzie zwiedza Francję, Włochy, Korsykę, Elbę, wreszcie Hiszpanię (Austrię i Niemcy poznał już wcześniej). Staje na polach bitew napoleońskich pod Marengo, Hochenlinden, Jeną, Austerlitz, Saragossą, Somosierrą. Stąd w jego książkach tak drobiazgowe opisy terenów zmagań: Gąsiorowski znał każdą skałę, każdą rzekę i jezioro, które opisywał. Grube notatniki zapisuje zebranymi przez siebie danymi topograficznymi, geograficznymi, historycznymi, architektonicznymi. Utrwala zasłyszane opowieści o biwakach i postojach Napoleona. Później już w Galicji następują drobiazgowe studia genealogiczne wszystkich polskich bohaterów epopei napoleońskiej od 1806 do 1809 r." - pisze Marek Ruszczyc w książce "Polacy czasów niewoli". Historyczne książki Gąsiorowskiego, które pisał przez całe życie, w znacznej mierze powstawały pod urokiem dzieł Henryka Sienkiewicza. Obfitują one w wiele barwnych przygód, w których nie brak ciekawych opisów scen batalistycznych. Wymienić tutaj należy m.in. takie dzieła jak: "Huragan" (1902 r.), "Rok 1809" (1903 r.), "Szwoleżerowie gwardii" (1910 r.), "Pani Walewska" (1904 r.), "Czarny Generał" (1904 r.). Powstania Listopadowego dotyczą m.in. książki: "Księżna Łowicka" (1908 r.), "Emilia Plater" (1910 r.), "Bem" (1911 r.), "Miłość królewicza" (1931 r.). Współczesna pisarzowi krytyka nie szczędziła mu jednak ostrych słów. "Dla jednych był zbyt antynapoleoński, odmalował przecież Napoleona w Hiszpanii w czarnych barwach. Dla innych znów był zbyt napoleoński: w dobie triumfującego organicznikostwa ośmiela się przypominać szarżę straceńców pod Somosierrą, burze nadziei niepodległościowych, które rozbłysły pod napoleońskimi orłami, w ogóle imię genialnego szaleńca, który jedną bitwą i jednym traktatem zmieniał mapę Europy" - pisze Ruszczyc. Krytycy każą tłumaczyć mu się z zawartości "prawdy historycznej" w jego dziełach, z każdego nazwiska, faktu i wydarzenia. Pisarz z początku przyjmuje krytykę swej twórczości z wielką pokorą, odpowiadając na każdy zarzut. Gdy jednak się ona nasila, gorzko stwierdza na łamach "Dziennika Poznańskiego" w 1903 roku: "Zaczyna mi już ta 'prawda' dokuczać! Z 'Huraganu' kazano mi się wyspowiadać aż do imienia i nazwiska ostatniego kanoniera; w 'Roku 1809' policzono mi wszystkie ataki raszyńskie, a kazano dowodzić, czy kartaczownice były już używane, jak niemniej wytknięto mi, że Zabielski miał brata, który nic nie zwojował...ale ja o nim zmilczałem! A teraz znów, kiedy pani Walewska jeszcze do Paryża (w 'Dzienniku') nie dojechała, już mam ją pokazać 'bez osłonek'". Krytyka dzieł słynnego pisarza nie przeszkadzała w dobrym odbiorze jego książek przez czytelników, którzy traktowali je jako prawdziwe perły.

[edytuj] Emigracja

W 1904 roku Gąsiorowski osiadł w Paryżu, gdzie rozwinął działalność literacką i społeczną wśród polskiej emigracji. Należy odnotować, że wydarzenia rewolucji 1905 roku i rozwój ruchu robotniczego budziły jego nieufność i niechęć. W 1909 roku założył we Francji Komitet Francusko-Polski, zaś rok później powołał do życia Towarzystwo Literacko-Artystyczne. Obraz Francji zawarł zaś w książce "Babilon", którą wydał w 1912 roku. Z wielkim zaangażowaniem redagował również założony przez siebie w roku 1914 tygodnik "Polonia", który ukazywał się w dwu językach - polskim i francuskim, i był przez pewien czas jedyną trybuną sprawy polskiej we Francji. To właśnie na jego łamach w 1915 roku ogłoszono ankietę na temat niepodległości Polski, zapraszając do wypowiedzi znanych polityków, działaczy i intelektualistów francuskich. Wśród ich wypowiedzi były często takie, które raniły uczucia patriotyczne Gąsiorowskiego. Jedną z nich dał Stephen Pichon, były minister spraw zagranicznych w gabinecie Clemenceau w latach 1906-1909, który zachęcał Polaków, by zawierzyli dobrej woli Rosji. Jego wypowiedź potwierdzała fakt, że większa część Francuzów uważała wówczas, że sprawa polska jest "wewnętrzną sprawą imperium rosyjskiego". Były jednak i wypowiedzi budzące nadzieję. Senator Edouard Herriot, mer Lyonu, wypowiedział się na łamach "Polonii" w następujących słowach: "Naród francuski zbyt mało wie, co Francja zawdzięcza Polsce. Trzeba więc na problem Polski zwrócić uwagę (...). Polska musi być znowu sobą. Będziemy pracowali, aby Polska należała do Polaków, nie do Austrii, nie do Niemiec, nawet nie do Rosji (...). Polska będzie niepodległą. W jakich granicach?" - kończył Herriot, nie znajdując jednak na postawione pytanie odpowiedzi. W lutym 1915 roku powstał w Paryżu Komitet Wolnej Polski, w ramach którego Gąsiorowski wraz z innymi polskimi patriotami propagował sprawę polską na Zachodzie i zabiegał o to, by jak najwięcej Polaków wstępowało ochotniczo do armii francuskiej. Kiedy 5 listopada 1916 roku okupacyjne władze niemieckie w Królestwie Polskim zaczęły aktem z tego dnia kreować państwo polskie, całkowicie zależne od Niemców, Gąsiorowski stanowczo zaprotestował. 11 listopada 1916 roku pojawiła się "Deklaracja lozańska polityków polskich za granicą", którą ten podpisał wraz z Romanem Dmowskim, Erazmem Piltzem, hrabią Andrzejem Plater-Zyberkiem, Marianem Seydą i hrabią Maurycym Zamoyskim. We fragmencie deklaracji czytamy: "Naród polski jest jeden i niepodzielny (...). Zapowiedź utworzenia państwa polskiego wyłącznie z ziem okupowanych przez Niemców, wyłącznie w jednej dzielnicy, nie tylko dążeniom tym nie czyni zadość, lecz utrwala dzieło rozbiorów podtrzymując rozbicie sił Narodu Polskiego. Niemcy i Austro-Węgry skazują przyszłe państwo polskie na niemoc, czynią zeń narzędzie swej polityki (...). Odpowiedzialność za to spadnie na państwa centralne". Gdy w 1917 roku prezydent Francji Poincaré wydał dekret zezwalający na formowanie się armii polskiej, Gąsiorowski zaciągnął się do niej jako pierwszy w randze porucznika. Udał się także z ramienia Komitetu Narodowego Polski w Paryżu do USA w celu przeprowadzenia rekrutacji ochotników polskich. Misję Gąsiorowskiego polecono opiece wybitnego pianisty i gorącego patrioty Ignacego Paderewskiego, który już od dłuższego czasu przebywał w Stanach Zjednoczonych. Roman Dmowski pisał do niego z Paryża, że najlepiej byłoby dla Polski, gdyby w USA formowała się druga armia polska: "Trudna wszakże będzie sytuacja, jeżeli rząd amerykański będzie przeciwny samodzielnej części armii amerykańskiej pod polskim sztandarem. Dla nas oznaczać to będzie wyrzeczenie się tego, cośmy już w dekrecie Poincaré otrzymali, wyrzeczenie się ciężkie dla Polaków, którzy stoją i stać muszą na gruncie państwa polskiego" - pisał Dmowski.

[edytuj] Działalność dla Polski

Z okazji przybycia do USA misji francusko-polskiej organizacja Polonii amerykańskiej zorganizowała 9 września 1917 roku w Chicago wielką manifestację. Pod pomnikiem Kościuszki zgromadziły się dziesiątki tysięcy polskich emigrantów. Przybyli na nią także przedstawiciele Stanów Zjednoczonych, Francji, Wielkiej Brytanii i Belgii. Rząd francuski uzyskał zgodę rządu amerykańskiego na werbunek ochotników do armii polskiej we Francji spośród emigrantów polskich, którzy nie posiadali obywatelstwa amerykańskiego. "Ku radości Gąsiorowskiego rosła liczba Polaków gotowych wstąpić do armii we Francji: ogółem zgłosiło się ich ponad trzydzieści pięć tysięcy (najwięcej w Chicago). Było to więcej niż połowa optymistycznych przewidywań wstępnych. Pan Wacław objeżdżał obozy szkoleniowe, wygłaszał odczyty, niezmordowanie propagował ideę polskiej siły zbrojnej na Zachodzie. Jednak duża część Polonii amerykańskiej żądała od Francji i Anglii gwarancji niepodległości Polski na przyszłym kongresie pokojowym" - pisze Marek Ruszczyc w książce "Polacy czasów niewoli". Oprócz uczestniczenia w organizowaniu armii polskiej we Francji Gąsiorowski zakładał komitety polonijne i organizacje charytatywne, tj. Komitet Pomocy Rodakom (1914 r.), Komitet Pomocy Rannym (1915 r.). Był również przewodniczącym Związku Sokołów Polskich w Europie Zachodniej, organizował opiekę nad pierwszymi wychodźczymi koloniami górników polskich we Francji. Na użytek oddziałów polskich we Francji opracował polsko-francuski słownik terminów wojskowych. Kiedy Polska odzyskała niepodległość, Gąsiorowski wrócił do kraju, lecz na krótko. W 1921 roku pisarz wyjechał ponownie do Stanów Zjednoczonych, gdzie przebywał do 1930 roku. Tam kontynuował swoją działalność literacką, pedagogiczną i społeczną. Był redaktorem takich czasopism polonijnych, jak "Kurier Nowojorski", "Górnik" i "Gwiazda Poranna". Należy podkreślić, że Wacław Gąsiorowski cieszył się wśród Polonii dużym uznaniem, czego dowodem było mianowanie go dyrektorem Kolegium Polskiego w Cambridge Springs w Pensylwanii, na którym wykładał historię i literaturę polską. Stęskniony za Ojczyzną wrócił do Polski w roku 1930 i zamieszkał w Konstancinie pod Warszawą, otrzymując tam szybko tytuł honorowego sołtysa Konstancina. W Polsce współinicjował powstanie Związku Dziennikarzy i Publicystów Emigracyjnych, którego został prezesem w roku 1934. Założył także Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej we Francji. W 1938 roku otrzymał nagrodę im. Elizy Orzeszkowej za całokształt twórczości. Za swoje dokonania literackie Polska Akademia Literatury odznaczyła go Złotym Wawrzynem Literackim. "Cieszył się szacunkiem rodaków, choć traktowano go po trosze jako szacowny relikt dawnych bojów o Polskę. Nowych, skomplikowanych stosunków w kraju nie rozumiał, od polityki stronił, zawsze skłonny nawoływać do 'świętej zgody narodowej'. Nie mógł pojąć, jak można marnotrawić z takim trudem zdobyty skarb niepodległości! (...) Nie tylko swą twórczością, budzącą tradycje ducha żołnierskiego i patriotyzmu, ale swą bezinteresowną działalnością i pracą całego długiego życia dobrze się zasłużył narodowi" - pisze Ruszczyc. Wacław Gąsiorowski zmarł 30 października 1939 roku w Konstancinie.

Our "Network":

Project Gutenberg
https://gutenberg.classicistranieri.com

Encyclopaedia Britannica 1911
https://encyclopaediabritannica.classicistranieri.com

Librivox Audiobooks
https://librivox.classicistranieri.com

Linux Distributions
https://old.classicistranieri.com

Magnatune (MP3 Music)
https://magnatune.classicistranieri.com

Static Wikipedia (June 2008)
https://wikipedia.classicistranieri.com

Static Wikipedia (March 2008)
https://wikipedia2007.classicistranieri.com/mar2008/

Static Wikipedia (2007)
https://wikipedia2007.classicistranieri.com

Static Wikipedia (2006)
https://wikipedia2006.classicistranieri.com

Liber Liber
https://liberliber.classicistranieri.com

ZIM Files for Kiwix
https://zim.classicistranieri.com


Other Websites:

Bach - Goldberg Variations
https://www.goldbergvariations.org

Lazarillo de Tormes
https://www.lazarillodetormes.org

Madame Bovary
https://www.madamebovary.org

Il Fu Mattia Pascal
https://www.mattiapascal.it

The Voice in the Desert
https://www.thevoiceinthedesert.org

Confessione d'un amore fascista
https://www.amorefascista.it

Malinverno
https://www.malinverno.org

Debito formativo
https://www.debitoformativo.it

Adina Spire
https://www.adinaspire.com